Midas Heritage-D na testach u Piotra 'Melexa' Meli, czyli Legendarne preampy pod lupą legendarnej wnikliwości

Konsolety firmy MIDAS cieszyły się popularnością wśród realizatorów koncertów, zarówno dawniej, w dobie analogów, jak i teraz, kiedy króluje cyfra. Oprócz dobrego brzmienia, „ciepłych” preampów, wyróżniały się również dobrą ergonomią pracy. Jeśli chodzi o tę ostatnią cechę, analogowe konsolety Midasa kojarzyły mi się zawsze z dużymi, wygodnymi gałkami. Zaś późniejsze, cyfrowe konsolety z serii PRO z tym, że zachowały brzmienie analogów oraz, że mają specyficzne podejście do krosowania sygnałów. Nie wiem dlaczego wielu realizatorów nie przepada za tą metodą, która dla mnie jest bardzo logiczna i prosta. Poza tym, wtedy (o ile dobrze pamiętam, około roku 2010), były to jedyne miksery pozwalające na wewnętrzne, SZEREGOWE łączenie procesorów w raku efektowym.
Piotr Mela - Melex
Od wypuszczenia na rynek serii PRO minęło już trochę czasu. Jak widzimy, technologia cyfrowa galopuje do przodu i Midas nie chcąc pozostawać w tyle, stworzył nową legendę. Pojawienie się konsolety MIDAS HERITAGE-D na rynku było przekładane co najmniej parę razy, między innymi przez sytuację na świecie spowodowaną szalejącym wirusem. Natomiast plusem tej sytuacji wydaje się być dobrze przygotowany produkt, który ma niewiele oznak „choroby wieku dziecięcego”. Jest to zasługą tego, że Midas słucha swoich użytkowników, ulepszając mikser przez wprowadzanie dość częstych, softowych poprawek.
Dzięki firmie SoundTrade i Michałowi Niezbeckiemu, w branży znanemu bardziej jako „Siwy”, mogłem chwilę poprzebywać sam na sam z tym mikserem w domowym zaciszu. Od razu dał się zauważyć ciężar dużego kejsa z kółkami i problem, gdzie ja go postawię, żeby meble się pod nim nie złożyły? Jak się okazuje, nie taki diabeł straszny... Po wyjęciu miksera z ciężkiego opakowania, takich dwóch, jak ja i Michał, jeszcze jakoś daje radę, gdyż sama deska waży nieco ponad 40 kg. Midas stanął więc w moim gabinecie, na małym stoliku.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to wielki, wręcz ogromny ekran - 21 cali naprawdę robi wrażenie. Żywe kolory, rozdzielczość FullHD (1920 x 1080 pix), nawet w słoneczny dzień wszystko powinno być czytelne. Siwy pomógł mi przejść proces tworzenia nowego użytkownika oraz logowanie do internetu, a następnie pokrótce przez wszystkie funkcje miksera. Trwało to może ze 40 minut. Poźniej kawka i nareszcie (sorry Siwy) zostałem sam na sam z Midas Heritage-D. Podłączyłem swoje monitory odsłuchowe, przez kartę Dante podpiąłem komputer i zacząłem zabawę.
Choć mikser pracuje z próbkowaniem 96 kHz, nie przeszkadza mu to jednak momentalnie i bez zbędnych ustawień łączyć się z moim DVS i poprawnie odtwarzać sesje nagraną w 48 kHz. Patch'owanie kanałów jest bardzo zbliżone do serii PRO. Myślimy analogowo i podążamy za sygnałem – po lewej stronie wybieramy skąd chcemy pobrać sygnał, a po prawej gdzie on ma trafić. Oczywiście, aby było szybciej, można to robić blokami, więc zapatch'owanie 144 kanałów nie powinno zająć więcej niż kilkadziesiąt sekund. Moje 32 ślady z DAWa przypisałem w sekundę. Długie, wyraźne wskaźniki poziomów obok suwaków, zaczęły pokazywać, że coś wchodzi. Zatem można podnosić heble.
Włączając poszczególne kanały miałem wrażenie, że czego się nie otworzy na Heritage, to gra! Tak po prosu, bez bramek, bez kompresorów, bez korekcji – suwak do góry i już. Ok, do śladów, które odtwarzałem, też nie można się przyczepić. Zespół Stage Fever, z którym ostatnio współpracuję, dobrze brzmi już ze źródła, ale mimo wszystko na koncertach trochę trzeba dołożyć starań, żeby poukładać instrumenty w miksie. Na Heritage miałem wrażenie, że to klei się samo. Zatem brzmienie – co chyba jest najważniejsze w konsolecie – jest na „6” !
No dobra, skoro dźwięk już jest, to zobaczmy co z konfiguracją... Jest tego sporo, ale rozłożone w naprawdę logiczny sposób. Widać rękę kogoś, kto pracuje z dźwiękiem na żywo, a nie samego informatyka – jak to ma miejsce w paru konsoletach dostępnych na naszym rynku. Ale od początku.
Każdy, kto chce pracować na Heritage-D powinien stworzyć własny, darmowy profil na stronie https://www.cloud.midasconsoles.com/ Czy da się pracować bez tego? Tak, oczywiście, ale jak posiadamy swój login i hasło jest o wiele prościej. Co to daje? Po pierwsze mikser łączy się z internetem za pomocą wbudowanego routera WiFi. Jeśli ułożymy sobie swoje preferencje, zapiszemy, wyślemy do chmury, to następnego dnia, na innym krańcu globu, możemy przywołać swoje ustawienia, sceny, biblioteki i już jesteśmy „u siebie”. Tak, wiem, już słyszę to pytanie - „a co jak nie ma internetu”? A no można po staremu, czyli pendrive i tak samo jak w innych mikserach.
Dzięki innej ciekawej innowacji możemy uniknąć klepania bębnów przez pół godziny. Midas posiada, no może nie sztuczną inteligencję, ale jej namiastkę a w zasadzie machine learning. Można każdy kanał po kolei wprowadzić w tryb analizy audio. Po paru chwilach (zazwyczaj trwa to około 4 sekund) dostajemy, uwaga: nazwę rozpoznanego instrumentu oraz kilka propozycji użycia procesingu znajdującego się w kanale, czyli korektora, bramki, kompresora, a nawet poziomu wysterowania preampu. Dopuszczalne są wszystkie warianty skorzystania z tej pomocy. Czyli możemy np. zastosować któreś z proponowanych ustawień korektora, ale pominąć propozycje kompresora i bramki. Można również wziąć samą nazwę kanału. Oczywiście wczytane parametry można poprawiać. Zapewne nasuwa się wam w tej chwili pytanie: czy to rzeczywiście działa? Sprawdziłem - TAK! To nie jest strzał na „ślepo”, zaproponowany z biblioteki preset stopy czy tomu. Tu mikser analizuje sygnał i proponuje ustawienia zgodne z tym, co „słyszy” w kanale. W związku z tym rezonans instrumentu w danej częstotliwości zostanie zaproponowany do przytłumienia z pomocą EQ.
Czy maszyna jest nieomylna? Tu mogę uspokoić kolegów realizatorów – nie jest, wiec w dalszym ciągu powinniśmy mieć pracę. Natomiast wiadomo, kiedy sztuczna inteligencja się myli. Robi to wtedy, gdy dostarczona próbka dźwięku nie jest doskonała, czyli np. w mikrofonie wokalowym mamy dużo przesłuchów reszty instrumentów. Dla mnie logiczne. Czy będę korzystał? Na festiwalach na pewno. Bębny od zera, w 3 minuty, z ustawieniem pogłosów i wrzuceniem na grupę – możliwe. Sprawdziłem.
Skoro jesteśmy już przy grupach, to kompresja równoległa, czyli tzw. nowojorska, jak to w Midasach, jest możliwa bez mierzenia i zastanawiania się nad latencją. Od początku do końca wszystko jest w czasie i fazie. Dokładniej w czasie 1,34 ms. Takie opóźnienie round-trip, a więc od wejścia do wyjścia podaje producent. Natomiast, gdy zastosujemy przygotowane presety ustawień kompensacji latencji, MON, FOH, etc. (które można również tuningować do swoich potrzeb), całkowita latencja adekwatnie rośnie.
Co do obsługi i znajdowania poszczególnych funkcji w mikserze, to naprawdę nie miałem z tym żadnego problemu. Pierwsze wrażenie – dużo tego, ale poukładane na tyle logicznie, że po 40 minutowym wykładzie Siwego, późniejsze odnajdywanie każdej funkcji nie sprawiało mi problemu. Pewnie dlatego, że prawie wszystkie czynności można zrobić na kilka sposobów. Np. wysyłanie kanału do Aux skończyłem na czterech możliwościach, a jest ich co najmniej 7. Nie będę się rozpisywał tu o POP grupach, DCA czy innych standardowych rzeczach, bo nie ma to sensu. Jest natomiast parę rzeczy, o których warto wspomnieć.
Pierwsza z nich to zakładka Manchino z ikonką dymiącej, jak się domyślam, filiżanki kawy. Skojarzenie jest takie: wejdź tu, a będziesz miał więcej czasu dla siebie. Już samo skojarzenie mi się podoba, a to, do czego służy - jeszcze bardziej. Można tu zmieniać chyba każdy parametr na więcej niż jednym kanale lub szynie wyjściowej jednocześnie, zarówno relatywnie, jak i absolutnie. Dajmy na to, robimy monitory orkiestry. Zaznaczamy więc wszystkie Auxy, które nas interesują i wysyłamy w nie poszczególne instrumenty. W ten sposób tworzymy miks do zaznaczonych torów odsłuchowych jednocześnie. Zatem wysłanie wielu różnych kanałów do wielu różnych Auxów w tym samym momencie, jednym ruchem, nie stanowi żadnego wyzwania. Co ciekawe, możemy też relatywnie zmieniać parametry tak jednego, jak i wielu instrumentów. Mówimy tu nie tylko o poziomach, ale również o korekcji, bramce, kompresji itd.
Multiedytor Manchino to bardzo rozbudowane narzędzie, którego nie spotkamy w żadnym innym mikserze. Może bardzo przyśpieszyć pracę, a jego wykorzystanie wydaje się ograniczać tylko nasza pomysłowość. Zadanie - wszystkie 30 wokali, które akurat mamy na scenie, zafiltrować relatywnie o 50Hz wyżej. Rozwiązanie - Manchino - możemy to zrobić tu w 5 sekund. Możemy też jednym ruchem zmienić ten filtr u wszystkich, na powiedzmy 150 Hz.
Inny przykład. Zmiana wysyłek na „post fader”na wszystkich Auxach, ale tylko z wejść kanałów FXów, komputera z muzyką, TV oraz DJa jednym kliknięciem? Tak, to da się zrobić właśnie tu, w Manchino. Chcemy nazwać nasze 30 wokali i ponumerować kolejno, od 1 do 30? Też możemy to zrobić z poziomu tej zakładki. Zamiast wpisywać nazwę w każdy kanał osobno, można je zaznaczyć, wpisać w polu nazwy „VOC” i kliknąć auto-number. Zrobione!
W kanale mamy możliwość wyboru kilku typów emulacji korekcji czy kompresji. Podobnie zresztą, jak to było w serii PRO. Nowinką wartą wspomnienia jest możliwość zastosowania filtrów All-pass. W ten sposób możemy np. zrównać fazowo dwa mikrofony użyte do tego samego instrumentu. Do dyspozycji dodatkowo jest cały rack z procesorami dynamiki. Jest w nim miejsce na 128 instancji dla dynamicznych EQ, które możemy zainsertować w każdą szynę wejściową jak i wyjściową.
Oprócz dedykowanego racka z dynamicznymi korektorami mamy oczywiście rack efektowy, w którym też się dużo dzieje. A że w każdym kanale są trzy punkty insertowe, to jest się czym "bawić". Można tam znaleźć znane symulacje procesorów, choćby takich jak: Pultec, SansAmp, SSL Bus Comp, LA2, 1176, Distressor czy Transient Designer. Ocean EQ, czyli „bezfazowy” korektor graficzny znany nam z procesora Lake, może być wartościowym dodatkiem w insercie sumy. No i oczywiście efekty. Na nie też nikt nie powinien narzekać. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Jest tego sporo, więcej niż w serii PRO. Możemy skorzystać między innymi z tak potężnych narzędzi, jak reverb TC M6000 czy delay TC2290, obok wielu, wielu innych. W racku FX mamy do dyspozycji niby tylko 24 sloty, co przy TC M6000, który zajmuje ich aż trzy, podsuwa myśl: „da się zapchać”. Ale za to np. LA2 Electronixa oferuje się w postaci 4 instancji dostępnych w jednym slocie. Podobnie jest w przypadku innych efektów - niektóre wykorzystują cały slot, inne jego połowę lub właśnie zaledwie ćwierć.
Jeśli chodzi o przetwarzanie, to cały mózg i moc obliczeniowa są wbudowane w powierzchnię i są w stanie przetworzyć 144 kanały wejściowe, 96 szyn Aux, 24 matryce oraz stereofoniczną sumę i szynę mono. Każdy Aux można skonfigurować jako analogową grupę lub Flexi-grupę czy Flexi-Aux - ale o tym za chwilę. Kanały wejściowe można klasycznie linkować, można też z dwóch kanałów zrobić jeden stereo. Wówczas jeden znika z powierzchni, a na tym, który pozostał, pojawia się podwójny wskaźnik poziomu oraz symbol stereo. Wtedy przełączanie pomiędzy jednym a drugim kanałem odbywa się przez kolejne naciskanie przycisku Select.
Tak więc mamy tu 144 wejścia i 123 wyjścia, co pozwoli nam, z jednej deski, zagrać np. całkiem spory skład orkiestrowy i zrealizować odsłuch dla 60 "uszu" IEM, oczywiście stereo. Imponujące.
Jeśli ktoś lubi pracować jak np. w SSLu - na stemach, to też jest taka możliwość. Można jednego Auxa wmiksować do drugiego - tę funkcjonalność zapewnia wspomniana wcześniej konfiguracja Flexi-Aux. Podobnie rzecz ma się z grupami - Flexi-Grupę można wysłać ponownie do Grupy czy Auxa.
To nie koniec jeśli chodzi o przepustowość Heritage. Celowo użyłem wcześniej określenia „przetworzyć 144 kanały”, bo "tylko" tyle można na raz procesować, natomiast jeśli chodzi o ich przesył, to liczba ta rośnie do 192 w jedną i 192 w drugą stronę na jednym kablu Cat5e, po protokole HyperMac. Jeśli jeszcze wam mało, to po dołożeniu następnych skrętek oraz kart rozszerzeń, liczba przesyłanych dwustronnie sygnałów może sięgnąć ponad 650! Więc wszystkie komunikacje, interkomy, zlecenia itp., aby nie ciągnąć dodatkowych kabli, można przesyłać między urządzeniami nie zabierając kanałów w mikserze.
Jak już jesteśmy przy kartach rozszerzeń, to korzystałem tylko z karty Dante, choć dostępne są również MADI, AES50 i USB. Nie było z nią najmniejszych problemów, pomimo, że jak wspominałem, sesje z komputera były w 48 kHz, a konsoleta pracowała w 96 kHz. Mikser bez problemu poradził sobie z konwersją, a ustawienia w menu kart są proste i czytelne, z którymi nawet początkujący użytkownik nie powinien mieć problemu.
Z przydatnych, a nieoczywistych w innych mikserach opcji, które znajdziemy w HD jest wyrzucenie do pliku arkusza kalkulacyjnego konfiguracji wejść i wyjść miksera. Czyli przed festiwalem, w domowym zaciszu, siadamy przy kawie z własnym komputerem i plikiem Excela, tworzymy wstępną konfiguracje miksera, nadajemy nazwy, przyporządkowanie do wszelkich grup, kolory, czy choćby włączamy Phantom. Zapisujemy plik, drukujemy lub wysyłamy mailem do techników i już. Input lista festiwalowa gotowa. Poźniej wystarczy wczytać plik z chmury lub z pendrive do miksera i jesteśmy gotowi do prób. Oczywiście jest również dostępny Offline Editor (dla Mac i Windows), który wygląda jeden-do-jednego jak widok wielkiego monitora Herirage-D w rozdzielczości FullHD (1920 x 1080pix). Znajdziecie go w chmurze mCloud po założeniu konta.
Im więcej czasu spędzałem przy tej desce, tym bardziej mi się podobała. Początek rzeczywiście był trochę przytłaczający, bo starałem się zapamiętać wszystko, co Michał starał się przedstawić w krótkim czasie. Jednak okazało się, że prawie wszystkie funkcje byłem w stanie odnaleźć sam. Konfiguracja, patch'owanie, efekty, przyporządkowywanie do grup, Auxów, POP grup, DCA itp. jest bardzo intuicyjne, a mnogość kolorów i duży dotykowy ekran tylko w tym pomagają. Po jednym dniu w zasadzie nie było rzeczy, której nie umiałbym zrobić w tym mikserze. Może potrzebuję więcej czasu niż Michał oraz droga konfiguracji nie była najkrótszą, ale impreza na pewno by się odbyła. To właśnie jest najlepsze w Heritage-D, że do tych samych ustawień i funkcji można dojść w różny sposób.
Czy mikser jest pozbawiony bugów? Pewnie nie, jeden nawet wyszedł w trakcie prezentacji u mnie w domu – nie dało się wyłączyć zasilania +48V w gnieździe Talkback. Pewnie wcześniej nikomu, oprócz mnie, nie przyszło do głowy, żeby to sprawdzić. W większości przypadków nie ma to znaczenia. Phantom umożliwia pracę z mikrofonami pojemnościowymi typu „gęsia szyjka” oraz nie wyklucza pracy z dynamicznym SM58. Mimo wszystko, osobiście wolałbym mieć panowanie nad tym parametrem, nawet w gnieździe Talkback. Może być również tak, że jak czytacie ten artykuł, to ta niedogodność została już usunięta. Tak jak już wspominałem, producent chętnie słucha użytkowników i z tego co widzę często udoskonala swoje oprogramowanie. Trzeba tu sobie powiedzieć, że nie są to krytyczne poprawki, a bardziej kosmetyka. Przyznam się, że jest to drugi z producentów konsolet, który w ten sposób traktuje użytkownika – gratuluję! Ten poprzedni, którego mikser testowałem parę lat temu, teraz jest już na topie, ponieważ jego konstruktorzy słuchają użytkowników. Z tego co zaobserwowałem śledząc kolejne wersje softu, z tym mikserem będzie podobnie.
Kończąc, chcę uprzedzić tych, którzy pytając się o koszty takiej inwestycji szukają najtańszych ofert. Pragnę poinformować, że z pomocą polskiego dystrybutora firmy SoundTrade możemy obecnie zamknąć się w przedziale 150 – 200 tys. netto, wraz ze stageboksami. Cena uzależniona jest od opcji, czyli rodzaju wybranych boksów I/O i kart rozszerzeń, jak i peryferiów, czyli np. multipleksera HyperMac z obsługą przesyłu audio po skrętce i światłowodzie. Cena samego stołu może być jeszcze niższa, gdyż sporym ukłonem w stronę dotychczasowych użytkowników serii PRO jest kompatybilność Heritage-D ze starszymi stageboksami. Skrzynki I/O serii DL 15x, DL 25x oraz DL 231 będą bez oporów pracowały z nowym Midasem. Może to być nie bez znaczenia przy rozważaniu takiej inwestycji.
Gdy weźmiemy pod uwagę to, co dostajemy z Midasem HD oraz koszty innych desek, które parametrami mogą zbliżyć się do opisywanej konsolety cena Heritage wydaje się być bardzo atrakcyjna. U niejednego producenta konkurencji trzeba byłoby zostawić ze dwa razy tyle, za porównywalny zestaw. Poza tym, w Heritage-D cały soft jest darmowy i nie musimy dopłacać za udostępnianie symulacji efektów, kompresorów czy EQ, jak to czasami ma miejsce. Wszystkie aktualizacje, miejsce w chmurze na nasze sceny, ustawienia i biblioteki są darmowe.
W Łodzi, gdzie mieszkam, jest już jeden Midas Heritage-D HD96-24 w firmie Tomka Klimkiewicza - Taurus Events i chyba na tej jednej się nie skończy, co mnie bardzo cieszy. Chętnie będę tam zaglądał, aby zrealizować dla nich parę, a może i więcej sztuk. Naprawdę jest „to coś” w brzmieniu tego stołu. Jak nie wierzycie, zawsze możecie sami się przekonać. Zapewne Siwy, jak tylko znajdzie czas, chętnie do was przyjedzie i zaprezentuje możliwości, a przede wszystkim dźwięk, jaki wydobywa się z analogowej legendy w domenie cyfrowej - Midasa Heritage-D.
Z branżowymi pozdrowieniami,
Piotr Mela - Melex
Do testów dostarczył: SoundTrade
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test
-
Midas Heritage-D HD96-24 test Midas Heritage-D HD96-24 test